to życia mego kres - zamykam oczy widzę
to życia mego kres - przeszywa dreszcz na skroś
gdzie ona a gdzie ja - w Paryżu była - szydząc -
nie tylko bracie w nim - powiedział wczoraj ktoś
północy mroźnej biel zmieniłem w łatwopalną
myślałem już ciut-ciut - z nią będę sam na sam
daremny był mój śpiew o pasie neutralnym
głęboko chciała pluć że rosną kwiaty tam
śpiewałem jeszcze raz - myślałem to jest bliżej
"przez licznik" i że był z nią raniej pewien gość
gdzie ona a gdzie ja - ach była znów w Paryżu
i sam Marcel Marceau tam mówił dla niej coś
rzuciłem zakład swój nie mając wcale prawa
studiuję noc i dzień - słowników stosy mam
co z tego - nie ma jej - od dawna już w Warszawie
płatają cały czas języki figla nam
przyjedzie - powiem wprost po polsku - proszę pani -
śpiewania mam już dość i wypruwania żył
gdzie ona a gdzie ja - ląduje już w Iranie -
nadążać za nią w ślad brakuje moich sił
a ona - dzisiaj tu - do Oslo jutro LOT-em
królują w życiu mym ostatnio z biedą pech
kto raniej bywał z nią i ten kto będzie potem -
przeczekam parę chwil - próbują oni niech
|