Wszystko inaczej, a jednak tak sarno jak wczoraj,
tak jak wczoraj jest niebo błękitne,
tenże las, to powietrze i ta sama woda -
tylko on nie powrócił już z bitwy.
Nie pojmuję, kto wówczas rację z nas miał,
podczas sporów nocnych do świtu -
nagle teraz odczułem, że jego mi brak,
kiedy on nie powrócił już z bitwy.
Czasem milczał uparcie, w śpiewie gubił też takt
i mówił zawsze o zupełnie czymś innym,
budził często o świcie, nie dając mi spać,
a wczoraj nie wrócił już z bitwy.
Pusto teraz, lecz jakiż w tym czar?
Nagłe widzę - jak wczoraj - tuż obok stoimy...
Jak gdyby płomień zagasił wiatr,
kiedy on nie powrócił już bitwy.
A wiosna na wolność wyrwała się dziś;
zagadnąłem doń przez pomyłkę:
"Zapalić daj, bracie" - lecz głos mój milkł...
Przecież wczoraj nie wrócił już z bitwy.
Nasi martwi nie porzucą w nieszczęściu nas
i polegli nasi - tuż obok, jak wartownicy
i odbija niebo jak w wodzie las
i drzewa stoją spowite błękitem.
Nam miejsca w ziemiance starczyło na dwóch,
i czas był nasz wspólny, jedyny -
teraz wszystko to mam, ale wiem już,
że to ja nie wróciłem z tej bitwy.
|