Wszystko inaczej, a jednak tak sarno jak wczoraj, tak jak wczoraj jest niebo błękitne, tenże las, to powietrze i ta sama woda - tylko on nie powrócił już z bitwy. Nie pojmuję, kto wówczas rację z nas miał, podczas sporów nocnych do świtu - nagle teraz odczułem, że jego mi brak, kiedy on nie powrócił już z bitwy. Czasem milczał uparcie, w śpiewie gubił też takt i mówił zawsze o zupełnie czymś innym, budził często o świcie, nie dając mi spać, a wczoraj nie wrócił już z bitwy. Pusto teraz, lecz jakiż w tym czar? Nagłe widzę - jak wczoraj - tuż obok stoimy... Jak gdyby płomień zagasił wiatr, kiedy on nie powrócił już bitwy. A wiosna na wolność wyrwała się dziś; zagadnąłem doń przez pomyłkę: "Zapalić daj, bracie" - lecz głos mój milkł... Przecież wczoraj nie wrócił już z bitwy. Nasi martwi nie porzucą w nieszczęściu nas i polegli nasi - tuż obok, jak wartownicy i odbija niebo jak w wodzie las i drzewa stoją spowite błękitem. Nam miejsca w ziemiance starczyło na dwóch, i czas był nasz wspólny, jedyny - teraz wszystko to mam, ale wiem już, że to ja nie wróciłem z tej bitwy.
© Jerzy Litwinow. Tłumaczenie, 1976