Ten wieczór pomnę jak przez dym - Wodziłem za nią wzrokiem swym, Lecz nie na żarty, lecz nie na, żarty Ten drań, co wcześniej już z nią był Powiedział, bym się zaraz zmyl, Powiedział, bym się zaraz zmyl - Że nie mam fartu. I ten co wcześniej już z nią był Groził i klął mnie, z całych sil Pamiętam dobrze, nie byłem pijany A gdy odchodzić chciałem już Ona mi rzekła - zostań tu Ona mi rzekła - zostań tu Choćby do rana. Lecz ten co wcześniej już z nią był Myślą o zemście chyba żył Bo-jakoś zimą, bo jakoś zimą Idę raz z kumplem, patrzę - są Stali milczący równo w rząd Stali milczący równo w rząd Ośmiu ich było. W kieszeni nóż, u kumpla tez Zbyt łatwo ty mnie dostać chcesz Dla obu nas na ziemi miejsca nie ma Po co za darmo ginąć mam Pierwszy więc uderzyłem sam Pierwszy więc uderzyłem sam Tak było trzeba. Lecz ten co wcześniej już z nią był Widać nie pierwszy raz się bił I nie na próżno i nie na próżno Z tyłu mnie zaszedł któryś z nich Uważaj - kumpla dobiegł krzyk Uważaj - kumpla dobiegł krzyk Było za późno. Po bójce zaraz śledztwo, sąd W więzieniach też szoitaie są Tam więc ieżsłem, och jak cierpiałem Chirurg mnie łatał, z wszystkich stron Trzymaj się bracie - mówił on Trzymaj się bracie - mówił on Więc się trzymałem. Wyrok przeleciał mi raz-dwa Ona nie odczekała dnia A ja wybaczam, jej te wybaczę Jej wybaczyłem, ból żem skrył Tego co wcześniej już z nią był Tego co wcześniej już z nią był Jeszcze zahaczę. Jej wybaczyłem, ból żem skrył Tego co wcześniej już z nią był Tego co wcześniej już z nią był Jeszcze zahaczę.
© Włodzimierz Jarmolik. Tłumaczenie, 1986