Zbędne są nam romanse i kazania -
Już te intrygi każdy dobrze zna,
A wiecznym bestsellerem, moim zdaniem,
Zostanie kodeks, kodeks karny nasz.
Gdy nazbyt długo męczy mnie bezsenność
Albo dokucza gdzieś nad ranem kac,
Sięgam po kodeks - i otwieram w ciemno,
I już do rana ani myślę spać.
Porad nie daję - są od tego inni,
Żeby przestępcy nie bali się krat
Albo by tym, co naprawdę niewinni
Brzmiał w uszach wyrok: trzy do ośmiu lat.
Pomyślcie czasem nad kodeksu frazą,
Co kryje w sobie - nie, to nie jest żart:
Nie braknie ciągów dramatycznych zdarzeń,
Skandali, bójek, krwi, zbrodni i kłamstw.
Sto bez nich lat pamięci nie oszuka:
Każdy paragraf czyjś oznacza los.
Dlatego cieszy tak najmniejsza luka,
Bo dzięki niej ocaleć może ktoś.
Serce szamocze się jak ptak raniony,
Kiedy znajomy ustęp w oczy drwi
I krwi nerwowe pulsowanie w skroniach
Brzmi jak służbowe łomotanie w drzwi.
|