Za naszymi plecami zostały zachody, upadki. No, choćby na moment, na chwilę wzbić się móc! Ja chciałbym uwierzyć, że nasze czarne kurtki, Pozwolą nam dzisiaj ujrzeć słońca wschód! Mówili nam: "Umierajcie jak bohaterzy!" Spróbujemy, dobrze, jaki weźmie to obrót. Ja tylko pomyślałem, paląc cudze papierosy: Zrobię, co mogę, dla mnie jest ważne zobaczyć wschód! Specjalna kompania, specjalny honor być saperem. Nie skaczcie na mnie z nożem z gałęzi drzew; Napróżno się staracie: ja z poderżniętym gardłem Zobaczę dziś wschód, nim zastygnie we mnie krew. Ruszyliśmy po tyłach im, czekając: żeby nie zarzynać ich śpiących; Nagle spostrzegłem, przemykając wśród nóg - Jeszcze zielony, nie wzeszły, delikatny słonecznik Już obrócił swą tarczę słoneczną na wschód. Za naszymi plecami, o szóstej trzydzieści, zostały - o tym wiemy - Nie tylko zachody, upadki, lecz także wzlot i wschód. Dwa nagie przewody, zaciskając zębami, zerwiemy - Wschodu nie widać, lecz jeszcze chwilę i wzejdzie już. Nadciąga z powrotem, na nas - poszarpana kompania. Co było - nieważne, ważny jest ten rozerwany fort. Ja chciałbym uwierzyć, że nasze parszywe działania Wam dadzą możliwość, bezpiecznie, oglądać wschód.
© Artur Jackowski. Tłumaczenie, 2011
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2011