Prawda szlachetna w szatach paradnych chodziła, W nimby odziana - dla świętych, sierot i wdów. Kłamstwo grubiańskie tę Prawdę do siebie zwabiło, - Zostań - powiada - starczy tu miejsca dla dwóch. Gdy łatwowierna Prawda snem błogim zasnęła, Śmiejąc się cicho, mruczała słodko przez sen. Kłamstwo grubiańskie koc z niej brutalnie ściągnęło, Ślepia zmrużone w nią wbiło błyszczące i złe. Gębę skrzywiło w obłudnym i wstrętnym uśmiechu, - Teraz zobaczysz, co tak naprawdę wart świat. Gdy nagą Prawdę wypuścić bez przyodziewku, Któż ją odróżni od Kłamstwa wśród gołych bab? Z warkoczy długich wyplotło jej złociste wstęgi, Kieckę ściągnęło, buty, pończochy i płaszcz, Forsę zabrało, zegarek i dokumenty, Śliną strzyknęło, zaklęło i ruszyło w świat. Nad ranem Prawda oczy przetarła zdumiona I zobaczyła, że nie ma na sobie nic. Ktoś tylko sadzą umazał jej białe ramiona, - Gdy cała reszta do rzeczy - to może być. Gdy kamieniami rzucali w nią, tylko się śmiała: - Wszystko to Kłamstwo, ono ubranie me ma... Nobliwy ślepiec z bezrękim protokół spisali Chamsko zrugali, sponiewierali do cna. Zwali ją ścierwem i wyzywali od łajna, Rzucali błotem, spuścili z łańcucha psa. „Won stąd - krzyczeli - ty podła dziewko sprzedajna! Żeby po tobie nie został tu nawet ślad!” Protokół kończył się długą, zawiłą tyradą. W niej czystą Prawdę winili za całe zło. - Jak taka swołocz ośmiela się nazywać Prawdą?! Szlaja się goła i pije, i w ogóle - dno! Tymczasem Prawda tułała się chora i głodna. Łkała i klęła się Bogiem, by wiarę ktoś dał. Wierutne Kłamstwo konia krwi pełnej ukradło. Siadło na oklep i cwałem ruszyło na bal.
       
Dziś też niejeden cudak za Prawdę wojuje. Choć w tym, co głosi, naprawdę Prawdy ni krzty. A czysta Prawda w przyszłości zatriumfuje Wtedy gdy od Kłamstwa nauczy się reguł gry.            
© Małgorzata Grzesińska. Tłumaczenie, ?