Do królestwa, które sprawnie działało,
Gdzie ni afer, ani wojen od lat
Jakieś licho złe potwora przywiało -
Zjawił się tu ni to ssak, ni to gad.
Z nerwów król dostał świerzbu i astmy
Swoim kaszlem wzbudzał litość i strach.
A tymczasem ów potwór szponiasty
Wszystkie tłuste kury i krowy zjadł.
- Zabić smoka - głównym jest priorytetem
A kto tego dokona - już pan!
Bo w nagrodę niniejszym dekretem
Rękę córy królewskiej mu dam.
Na rubieżach, tam gdzie bagien odmęty
Żył w królewskiej niełasce od lat
Pewien strzelec spod prawa wyjęty,
Zbir i warchoł, choć prawdziwy zeń chwat.
I w podobnych wyrzutków kompanii
Cudzołożył i pił noc i dzień.
Gdy go straże na zamek przywiodły,
Kac go męczył i morzył go sen.
Król do niego powiada - młodzieńcze,
Chociaż wielki nicpoń z ciebie i zbój
Jeśli bestię pokonasz, dziś jeszcze
Z córą mą podzielisz łoże i stół.
Strzelec na to - ot, też mi nagroda!
Po co baba? Beczkę wina mi daj!
I bez ślubu w mig położę potwora.
Biorę wino i spadam - good bye!
- Do ołtarza pójdziesz i basta!
A jak nie - to ciemnica i sąd!
Ślub z królewną wszak to wielka jest łaska.
A łotr swoje - ani ruszę się stąd!
Sytuacja - tak jak w szachach - patowa.
Król z opojem wciąż prowadzą swój spór -
Czy królewna, czy też portwein w nagrodę -
A tymczasem smok już podszedł pod dwór.
Tu się kończy ta historia zabawna:
Smok zabity, strzelec wraz z winem znikł.
Tylko panna się wstydu najadła
Nie chciał jej taki typ - cóż za wstyd!!!
|