We śnie widzę żółty blask,
Fałszuję falsetem:
„Stój, zaczekaj - jeszcze czas
Rankiem będzie lepiej.”
Ale rankiem też nie tak,
Nie ma tej uciechy.
W gardło dajesz klina lub
Na czczo palisz pety.
Ech raz...
W knajpie dziwki, wóda, śledź,
Plamy na obrusie.
Żebrak z błaznem znajdą raj,
Grając o swą duszę.
W cerkwi zaduch, grzech i mrok,
Ogarek dla czarta.
Nie, i tutaj też nie tak,
Wciąż goryczy czarka.
Och, na górę by się wspiąć,
Gdzie rosną modrzewie.
Serce chce się wyrwać stąd,
Jak to zrobić - nie wiem.
Gdyby opleść bluszczem skłon
Żeby sięgnął nieba
Żeby jeszcze coś, a tak -
Nic nie jest, jak trzeba
Ech raz...
Koń w szalony ruszył cwał
W świt i mgłę bez Boga.
A w szczerym polu chabrów łan
I bezkresna droga.
Wyją wiedźmy, koń mój mknie
Pędzę lasem-borem
A u kresu drogi tej
Czeka kat z toporem.
Tańczą konie, nozdrza drżą,
Wiatr się w grzywy wplata.
Popatrz - drogi nie ma już
Aż do końca świata.
Ani cerkiew, ani szynk,
Nie ma nic świętego.
Nie, to wszystko jest nie tak
Gra to do niczego.
Ech raz...
|