Ni pić, ni śpiewać - wieczór strat, Patrzyłem w nią jak sroka w gnat, tak patrzą dzieci, tak patrzą dzieci. A ten, co pewno sypia z nią, Mówi bym nogi za pas wziął, mówi bym nogi za pas wziął, nie będę „trzeci”. Ten, co za władcę przy niej był, groził, przedrzeźniał mnie i lżył. Wszystko pamiętam - wypiłem zero, Już miałem iść, nie koty drzeć, gdy ona mówi: „Nie chodź, siedź!”, gdy ona mówi: „Nie chodź, siedź!, północ dopiero”. Ten, który o nią tak się trząsł, widać namotał mnie na wąs, bo był listopad, późny listopad, idę z koleżką, patrzę - w rząd się ustawili jak na front, się ustawili jak na front, coś z ośmiu chłopa. Od czego nóż - mój anioł stróż, Nie dam się zatłuc jako tchórz. „No, chodźcie, ścierwa, no, chodźcie, ścierwa! Nim zginę dam popalić wam”, zadałem pierwsze ciosy sam zadałem pierwsze ciosy sam, Nie kryję - w nerwach. Ten, co się wcześniej wodził z nią, to on intrygę zaplótł złą i kasą bluzgnął, i kasą bluzgnął. Ktoś z tyłu złapał mnie za twarz, Sierożka krzyknął: „Z tyłu masz!” Sierożka krzyknął: „Z tyłu masz!” Trochę za późno. Za osiem im zadanych ran Paragraf - jeden, ciężki stan, Szpital więzienny, szpital więzienny. Medyk mnie wzdłuż i w poprzek tnie, „Trzymaj się, bratku!” wzywa mnie, „Trzymaj się, bratku!” wzywa mnie. Trzymam się - senny. Wyrok przeleciał, z serca głaz, Ona czekała dłuższy czas, Mnie na pociechę, mnie na pociechę Jej przebaczyłem - sny się śnią, lecz ten, co przedtem chodził z nią lecz ten, co przedtem chodził z nią, ma u mnie krechę. Jej przebaczyłem - sny się śnią, lecz ten, co przedtem chodził z nią, lecz ten, co przedtem chodził z nią, ma nie do śmiechu.
© Jerzy Szperkowicz. Tłumaczenie, 2011