Ni pić, ni śpiewać - wieczór strat,
Patrzyłem w nią jak sroka w gnat,
tak patrzą dzieci, tak patrzą dzieci.
A ten, co pewno sypia z nią,
Mówi bym nogi za pas wziął,
mówi bym nogi za pas wziął,
nie będę „trzeci”.
Ten, co za władcę przy niej był,
groził, przedrzeźniał mnie i lżył.
Wszystko pamiętam - wypiłem zero,
Już miałem iść, nie koty drzeć,
gdy ona mówi: „Nie chodź, siedź!”,
gdy ona mówi: „Nie chodź, siedź!,
północ dopiero”.
Ten, który o nią tak się trząsł,
widać namotał mnie na wąs,
bo był listopad, późny listopad,
idę z koleżką, patrzę - w rząd
się ustawili jak na front,
się ustawili jak na front,
coś z ośmiu chłopa.
Od czego nóż - mój anioł stróż,
Nie dam się zatłuc jako tchórz.
„No, chodźcie, ścierwa, no, chodźcie, ścierwa!
Nim zginę dam popalić wam”,
zadałem pierwsze ciosy sam
zadałem pierwsze ciosy sam,
Nie kryję - w nerwach.
Ten, co się wcześniej wodził z nią,
to on intrygę zaplótł złą
i kasą bluzgnął, i kasą bluzgnął.
Ktoś z tyłu złapał mnie za twarz,
Sierożka krzyknął: „Z tyłu masz!”
Sierożka krzyknął: „Z tyłu masz!”
Trochę za późno.
Za osiem im zadanych ran
Paragraf - jeden, ciężki stan,
Szpital więzienny, szpital więzienny.
Medyk mnie wzdłuż i w poprzek tnie,
„Trzymaj się, bratku!” wzywa mnie,
„Trzymaj się, bratku!” wzywa mnie.
Trzymam się - senny.
Wyrok przeleciał, z serca głaz,
Ona czekała dłuższy czas,
Mnie na pociechę, mnie na pociechę
Jej przebaczyłem - sny się śnią,
lecz ten, co przedtem chodził z nią
lecz ten, co przedtem chodził z nią,
ma u mnie krechę.
Jej przebaczyłem - sny się śnią,
lecz ten, co przedtem chodził z nią,
lecz ten, co przedtem chodził z nią,
ma nie do śmiechu.
|