Jeśli zuch nos ma pełen much,
ni to druh ni to wróg bo mruk,
jeśli go nie rozgryziesz sam
czy to kozak czy tramp,
gościa w góry bierz, tam go zmierz
nie zostawiaj samego go,
w swoją linę go wczep na rzep,
poznasz co to za zwierz.
Jeśli gość zawczasu miał dość,
od początku ci miękł aż pękł,
na lodowiec raz wlazł i zgasł,
jak się potknął to w jęk.
Znaczy gościu ten to nie ten
Nie apeluj doń, ale goń,
Wstyd zabierać takiego na szczyt,
zgrzyt i wstyd, wielki wstyd.
Jeśli zaś nie gderał ni truł,
choć ponury to naprzód pruł,
a gdy ty zleciałeś ze skał,
bluzgał, stękał lecz trwał.
Znaczy jest ci bliższy niż brat,
Jakbyś przeżył z nim kopę lat.
Poszedł z tobą jak w bój, bo swój,
A na szczycie napił się chmur.
Ufaj jemu na mur.
|