Chłopcy poszli, było trzeba i już.
Poszli hen za lasy za wzgórza
Poszli tam gdzie wichura i burza.
Długo z drogi unosił się kurz
Sad czerwieni się owocami
Z kłosów ziarna spadają jak łzy,
A do domu się wdarł szczelinami
Wiatr zły
Wracajcie najszybciej jak można
W dobry czas, w dobry czas
Niech was chroni modlitwa W imię ojca i syna
Płacze wierzba przydrożna,
Szumem modli się las
I stęskniona za wami schnie Jarzębina
Matki dłużej niż zwykle stoją w drzwiach.
Schnie na sznurze ubranie
I ta cisza i oczekiwanie,
A listonosz przynosi nie listy lecz strach.
Pachnie ziemia po deszczu i kwitną czereśnie,
Ale radość tu jest to tylko we śnie,
A wieczorem nie śpiewa nikt pieśni,
Bo nie.
Wracajcie najszybciej jak można
W dobry czas, w dobry czas
Niech was chroni modlitwa W imię ojca i syna.
Płacze wierzba przydrożna,
Szumem modli się las
I stęskniona za wami schnie Jarzębina.
Dzieci z procy strzelają do wron.
Są z was dumne i bawią się w wojnę.
I jak serce bije tak niespokojnie
Cerkiewny dzwon
Już wracajcie kochani, już wieczór
już wystarczy wam wichrów i burz.
Niech się skończy conocny chłód przeczuć.
Niech już...
Wracajcie najszybciej jak można.
W dobry czas, w dobry czas
Niech was chroni modlitwa W imię ojca i syna.
Płacze wierzba przydrożna,
Szumem modli się las
I stęskniona za waszym śmiechem schnie Jarzębina.
|