Kto życie podciął sobie sam - to prawie z niego wieszcz A jeśli trafił w czas - to w pełnej mierze 26 miał lat ktoś z nas, gdy palnął sobie w łeb A drugi w pętli skończył w „Angleterze” A Chrystus miał 33 - poetą był, gdy rzekł Nie próbuj bić - zabijesz - znajdą wszędzie I ręce mu przybili by nie stworzył więcej nic By nic nie pisał i nie myślał więcej Pijaństwo poszło precz - 37 mam już lat Na plecach czuję chłodny dech kostuchy W tym wieku wielki Puszkin w durnym pojedynku padł I Majakowski skronią legł na lufie Staniemy na 37-mym - rzekł podstępny Bóg I czas na ostrzu noża w lot rozważył Granicy tej nie dali rady Byron i Rimbaud Współcześni jakimś cudem się przedarli Do walki tu nie doszło albo przesunęli ją W 33-cim na krzyż lecz niezbyt mocno A w 7-mym to nie krew - cóż krew - to tylko skroń Siwizną przyprószyło trochę skąpo Komenda: Strzelać! Dusza w pięty dawno poszła już Wolnego! Psychopaci i szaleńcy Poeci przemierzają jeszcze noża ostry trakt Swe dusze nieobute rżnąc do tętnic Gdy w słowie „Wola” raz dopisał na początku „nie” Z poetą skończyć czas na spokój wieczny I nożem go - lecz szczęściarz on - że jakiś nóż go dźgnie Gdy w słowach swoich zbyt już niebezpieczny Jak żal mi was wyznawcy tych fatalnych dat i cyfr Tyracie jak w haremie nałożnice Czas życia się wydłużył i nawet może być Że poeci wymrą później niż myślicie
       
© Ryszard Borkowski. Tłumaczenie, 2012