Gałęzie świerkowe na wietrze tu drżą,
I ptaki szczebioczą z przestrachem,
Zaczarowany ten las przystanią jest twą
Ucieczki nie znajdziesz ta traktu.
Niech schną śnieżną bielą czeremchy na wietrze,
Niech bzy deszozem z nieba spadają,
Wszystko Jedno, zabiorę cię stąd jak najszybciej,
Do pałacu, gdzie zwierzęta pląsają.
Twój świat ozarownicy na lat wielu brzemię
Ukryli przed światem, przede mną,
I myślisz, że nic piękniejszego już nie ma,
Nad lasu zaczarowanego ciemność.
Niech na liśclach nie dojrzę już rosy o świcie,
Niechaj księżyc z szarym niebem trwa w sporze,
Wszystko Jeano, wprowadzę cię w nowe twe życie
Do pałacu z balkonem na morze.
Nieważne o której godzinie i kiedy
Wybiegniesz przede mnie ostrożnie
Na rękach jak skarb ciebie szybko uniosę
I znaleść cię wtedy - niemożność.
Ukradnę cię, jeśli się zgodzisz na kradzież -
Nie roztrwonię swych sił wszak na próżno
Zgódż się nawet na życie jak w raju, w szałasie,
Kiedy wracać do bogactw - za póżno.
|