Wosk ze świec się topi
Ha patynę parkietów.
Na ramiona srebrne krople
Sączą się z epoletów.
Jak w agonii spienione
Złote burzy się wino.
To, co było niech zniknie, zmienione...
Co ma być - wszystko jedno.
I w przedśmiertnym znużeniu,
Oglądając się w dal
Uciekaję jelenie
Wprost na zagładę salw.
Ktoś już lufę kieruje
Na aksamit niewinny
To, co było niech zniknie, zmienione...
Niech już przyjdzie to inne.
Ktoś przebiegły i zły,
Ciesząc się zbyt pochopnie,
Ostre strzały napina
Na zachodu mdłe ognie.
Słychać w burzy melodii
Nuty te same wszędzie
To, co było niech zniknie, zmienione...
Co ma być - niech już będzie.
|