Czemu wszystko nie tak, czemu czegoś mi brak,
Przecież wiatr swoją dumkę wciąż nuci,
Niebo jasne i woda ma taki sam smak,
Tylko on wczoraj z bitwy nie wrócił.
Więc nie dowiem się już, czy miał rację, czy nie,
Gdy zażarcie, do rana się kłócił.
A mnie teraz dopiero zaczęło być źle,
Kiedy wczoraj po bitwie nie wrócił.
Słuchu nie miał za grosz i fałszował, aż wstyd,
Kiedy zamknąć dziób - nie miał wyczucia,
Z wyrka ściągał mnie, drań, zanim jeszcze wstał świt,
No a wczoraj po bitwie nie wrócił.
Dziś pojąłem, że on był mi bliski jak brat:
Los nas złączył, jak dłonie w modlitwie.
Jakby wiatr zgasił ogień i skurczył się świat,
Kiedy wczoraj nie wrócił po bitwie.
Wiosny zapach znad łąk otumanił dziś mnie,
Gdym z rozpędu, przez ramię, mu rzucił:
„Stań, zapalić już czas!” - ale przecież on nie...
Przecież wczoraj po bitwie nie wrócił!
Nasi zmarli na krok nie odstąpią już nas,
Będą czuwać nad nami z ukrycia.
Niebo ziemię otula i zmienia się las,
Drzewa wokół majaczą w błękicie.
W tej ziemiance we dwóch było ciasno, to fakt, -
A dziś pusto i myśli gonitwa...
Teraz miejsca mam w bród, tylko jakoś mi tak,
Jakbym sam nie powrócił po bitwie.
|