Prawda subtelna w szykownych ubraniach chodziła.
Tak się stroiła dla sierot, ubogich co dnia.
Blaga zaś chytrze tę Prawde do siebie zwabiła,
Wzięła ją na noc, mówiła, że łóżka są dwa.
I łatwowierna tak Prawda spokojnie zasnęła.
Spała głęboko i czasem się śmiała przez sen.
Blaga podeszła i kołdrę wnet z Prawdy ściągnęła,
Wpiła się w nią, nie puszczała, wdychała jak tlen.
Potem podniosła się, twarz wykrzywiając szkaradną,
W lustro spojrzała, odkryła, co mało kto wie...
Nie ma różnicy za grosz między Blagą a Prawdą,
Jeśli, rzecz jasna, do naga rozebrać je dwie.
Kiedy juz dzień był dla Blagi na dobre zaczęty,
Skradła, co mogła i chciała, nie było jej żal.
Wzięła portfel, zegarek, klucze, płaszcz, dokumenty
Głośno zaklęła, splunęła i poszła z tym w dal.
Było już widno, gdy Prawda dostrzegła tę zgubę
Nawet krzyknęła "Zakończmy już, proszę, ten pic!"
Tylko że wtedy już Prawdy nikt nie brał w rachubę,
Wszyscy ją dawno skreślili, nie mogła już nic.
Prawda się śmiała, gdy w nią kamieniami rzucali:
"Wszystko to fałsz, przecież Blaga zabrała mi strój."
Dwaj biedni, kalecy z jej słów protokół spisali,
I wyzwiskami wdeptali ją w ziemię jak w gnój.
Ten cały protokół był wielką, oszczerczą tyradą -
Ktoś cudze czyny jej poprzypisywał i kpi.
Przez to dziś szmata ostatnia nazywa się Prawdą,
A Prawda prawdziwa gdzieś leży pijana i śpi.
I naga Prawda się wciąż zaklinała i łkała,
Przeszła sto chorób, a w długach to tonie do dziś.
Blaga, ot tak, czystej krwi jej wierzchowca ukradła,
I odjechała, a Prawda już nie ma gdzie iść.
Gdzieś jakiś wariat do dzisiaj o Prawdę wojuje,
Choć w jego słowach to Prawdy nie znajdziesz, to tchórz.
Lecz przyjdzie czas, kiedy Prawda tu znów zatryumfuje,
Jak zrobi to samo, co Blaga zrobiła z nią już.
Często wypijesz trzy setki w najlepszej kompanii,
I nawet nie wiesz, gdzie tego dnia przyjdzie ci spać.
Mogą rozebrać... To prawda najświętsza, kochani,
I bez wahania będą wszystko, co chcą, sobie brać.
|