W pewnym państwie, gdzie dokładnie? Nieważne...
Raj na ziemi, niebo zawsze bez chmur.
Wtem naruszył ten porządek poważnie.
Ni to bawół, ni to byk, ni to tur!
Król miał astmę, nadkwasotę i wrzody.
Straszył kaszlem swych poddanych, jak mógł.
Zwierz zaś dziki grabił chłopskie zagrody,
Kradł dziewoje, w las paskudnik je wlókł.
Już głoszono treść królewskiej ustawy:
"Pojmać bydlę, migiem sądzić i ściąć!
Dla zwycięzcy być potrafię łaskawy,
Smiałek córę mą za żonę ma wziąć!"
Żył w "odstawce" i niełasce królewskiej
(Przejść przez bramę i prościutko, na skos!)
Pewien szczelec, który w pasji raz szewskiej
Przekloł króla i przeklęty swój los.
Na posadzkach tylko skóry i pary,
Tylko wino i pikniki wśród róż...
- co u licha? Na dziedzińcu - fanfary!
"Strzelca! Szybko! Król go wzywa! A już!"
Król wykaszlał "Pozostawmy morały,
Pogadamy o tym poźniej, a dziś
Gdy już sprawisz się z potworem, mój mały
Do ołtarza z moją córą masz iść".
Wtedy strzelec strasznie króla rozgniewał:
"Mówiąc prawdę, na burgunda mam smak,
A twej córy mi i darmo nie trzeba!
Zaś potwora to załatwię i tak".
Król mu na to: "cóż to bratku za śpiewka?
Bierz dziewuchę, albo tiurma i mróz!
Tak czy owak - toż to córka królewska!"
Strzelec krótko: "A nie wezmę i szlus!"
W zaciekłości już się brali za brody
Kiedy przelazł zręcznie fosę i mór
Spustoszywszy najpierw chłobskie zagrody
Ni to bawół, ni to byk, ni to tur.
Król, rad ni rad, musiał dzielić się winem
Potwór z ręki strzelca padł tam, gdzie stał
Tak królewską zlekcewarzył rodzinę
Chwacki strzelec, który cenę swą znał.
|