Dna rzek, jezior dzień za dniem Orałem buldożera kłem, W kombinezon wsiąkał pot i pył... Wypruwałem resztki sił, Mój as kierowy zawsze bił I płynął potok rubli z gruntu żył. Nie złota żyła mnie skusiła Ani tajna losu siła... Mnie gnał mój upór, moja złość Kiedy już siebie miałem dość. Myślisz pewnie: „Co za gbur" Flisacy - to nie świętych chór. Nikt przykazań nie pamięta dziś. Bądź Allachem, życzę Ci, Lecz ja rozumiem mowę pni... Po sagach skaczę jak drapieżny ryś. Nie złota żyła mnie skusiła, Ani tajna losu siła... Mnie gnał mój upór, moja złość Kiedy sam siebie miałem dość.
© Wacław Kaleta. Tłumaczenie, 1989