W Pekinie ponoć leje już od wtorku.
Trafiła do nas, do Tambowa, gorsza wieść!
Nasz na nią odzew pisze mistrz w kantorku,
Bo takiej draki nie możemy znieść.
„Tak więc, nie podpisaliście umowy,
Co z bólem przyjął cały wielki świat,
I bomby chcecie, i to atomowej!
Innymi słowy: Charles de Gaulle wam brat'?
Pragniemy żyć w spokoju, oczywiście,
I dziwi nas ten wasz niemądry krok.
To przecież wy i proch wynaleźliście
I Chiński Mur machnęliście już w rok!
Wiadomo nam - niemało was, niemało...
Trzysta milionów moglibyście zgnieść,
Lecz wiemy też, że sam towarzysz Mao
I pożyć lubi i czasami zjeść...
Kiedyście ryż deszczówką zapijali,
To brać chcieliście nas na swej przyjaźni lep.
Lecz o atomach żeście nie gadali
Gdy wcinaliście nasz rosyjski chleb.
W Bonn odwetowcy? - Znowu jakaś heca!
I Ameryka źródłem nowych drak.
Bluff! W ONZ-cie Chruszczow przyobiecał
Ze im pokaże, gdzie zimuje rak.
Czy dzięki bombie ryżu Wam przybędzie?
Nie kuście losu, patrzy na Was świat!
Na cud nie liczcie, cudu już nie będzie.
- My na nich mamy nuklearny bat!
Zajęcia chcecie? Jazda, do roboty!
(Im brak roboty? W takim kraju? Kpisz?)
Mniej dzieci płódźcie, pielęgnujcie koty,
Wybijcie wróble, bo wam zjedzą ryż.
A w nasze sprawy nosa nie wtykajcie,
My wiemy sami, co jest „tak", co „nie".
Mówimy z wami jasno i otwarcie,
Bo taką linię przyjął nasz KC.
|