Poetą jest kto życia swą gwałtownie przerwie nić. Najlepiej, żeby liczba była znana. ...Dwadzieścia sześć miał lat. I zastrzelili! Mógłby żyć! Innego w pętli odnaleźli z rana. Trzydzieści trzy... Chrystusa wiek, poetą był i On. Ostrzegał „Nie zabijaj, znajdę wszędzie!" ' Krzyżują go! Na krzyżu już na pewno zmieni ton, Nie będzie pisał, myślał też nie będzie. Trzydzieści siedem... Liczba ta boleśnie tnie, jak bat. I źle się czuję gdy odliczam skrycie: „Gdy Puszkin padł od kuli, miał dokładnie tyle lat... W tym wieku Majakowski skończył życie''. Trzydzieści siedem jeszcze raz, czyż Bogu o to szło, Gdy stawiał sprawę: „Wybierz w jednej chwili", Nie przeszli tej granicy nigdy Byron i Rimbaud. Współcześni jednak jakoś przeskoczyli... Przenieśli pojedynek? Cóż, na lepszy widać czas... Trzydzieści trzy bez krzyża, jakoś uszło! Trzydziestosiedmioletni sam dostrzegasz pierwszy raz: Siwizna to, nie krew, nie kłamie lustro! Odwagi brakło? Jasne, któż by dziś się strzelać chciał - Wariaci, histerycy, prowincjusze! Po ostrzu noża stąpać Bóg poetom prawo dał. „Niech do krwi ranią swe bezbronne dusze!" Jak widać, finał jasny, a nie jakiś durny żart: „Ukrócić czas poetę, prosta sprawa..." Z podciętym gardłem zdoła rzec: „O mam dzisiaj widać fart, Zarżnęli za to, żem się groźny zdawał!" Och, żal mi was biedacy, co wierzycie w magię cyfr! Nie drzyjcie, i nie bójcie się panicznie! Być może w końcu także i poetom dadzą żyć, I dożyć choćby średniej statystycznej...        
© Wacław Kaleta. Tłumaczenie, 1989
© Artur Vanyan. Wykonanie, 2007