Te okręty coś gna, nowy biorą kurs,
Powracają wśród mgły, sztormu, deszczu i mroku.
Wrócę także i ja za pół roku, by znów
Ruszyć w któryś tam rejs - na pół roku.
Każdy wraca, prócz mych starych kumpli sprzed lat.
Nie ma także od lat tych najdroższych mi kobiet.
Tak potrzebnych co dnia, brakło nawet i w snach,
Dziś nie wierzę w zły los - dziś nie wierzę też sobie.
Lecz silniejsza jest wiara, że wszystko nie tak.
Palić statki nie czas, głupia moda przeminie...
Do przyjaciół swych znów wrócę kiedyś, jak ptak.
I zaśpiewam swą pieśń - nim pół roku upłynie.
|