Ktoś wierzy w Mahometa, ktoś w Allacha, ktoś w Jezusa,
Ktoś inny w czorta nawet nie uwierzy, jego rzecz!
Najlepszą wiarę wszak wymyślił kto? - Hindusi!
Ze kiedy przyjdzie kres, nie umrzesz całkiem, wcale nie!
Jeżeliś człekiem dobrym był,
Etacik wnet zdobędziesz,
A jeśliś jak ta świnia żył,
Na wieki świnią będziesz.
Dziś pucybutem jesteś, lecz odrodzisz się nababem,
A potem już prościutko na ministra stołek - siup!
Lecz gdyś jak pieniek tępy był - zostaniesz baobabem,
I będziesz baobabem, choćbyś pękł, po ciemny grób!
W papugi skórze źle ci żyć?
Być stworem upierzonym?
Toć trzeba było wcześniej być
Człowiekiem, a porządnym!
Niech krzywo patrzą, ganią - cóż? Przywykniesz do zarzutów.
Zalewa krew? Odrodzisz się i cwańszy będziesz już.
A wrogów swych za życia gdyś zaliczał już do trupów -
Wzrok w drugim życiu będziesz miał ostrzejszy niźli nóż.
Więc żyj spokojnie, jak los chce,
I zgódź się zostać nikim,
W drugim wcieleniu dojrzą cię -
Zostaniesz naczelnikiem.
Więc kto jest kto, a kto był kim? Naprawdę, któż odgadnie?
Jak chromosomów poznać szyfr? Wprost opaść można z sił!
Być może ten zapchlony kot prowadził się nieładnie,
A tamten zaś szumiący dąb Psem dobrym wcześniej był?
Chichoczę w duchu, jestem rad.
„Główkują" te Hindusy!
Pożyję przednio tysiąc lat...
Więc teraz precz pokusy!
|