Na granicy z Turcją, może z Pakistanem
Leży pas neutralny. Po prawej, gdzie ten gaj -
To wopiści nasi tam z naszym kapitanem,
A po lewej stronie, hen - to już obcy kraj.
A między nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
Dziewczę kapitana już sieć małżeńską splata,
Przyjechała, mówi mu: “Miły, proszę, kup -
Trzeba narzeczonej swej wręczyć bukiet kwiatów,
Nie pijacki bal nasz, bez kwiatów - co za ślub”.
A tuż przed nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
Do ich esaułu dziś wpadła też niewiasta,
Licho mu przyniosło ją, jak os wściekłych rój.
Po turecku mówi mu: “Będzie ślub i basta”,
Mówi: “Miły, jutro ślub, wreszcie będziesz mój!”.
A tuż przed nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
A wopiści nasi, wiesz, to z najśmielszej braci.
Z kapitanem obok iść pragną razem trzej.
Lecz skąd mogli wiedzieć, że w noc tę też Azjaci
Wyruszyli po ten kwiat dla wybranki swej.
A między nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
Wali się kapitan z nóg - kwiatów chmiel zdradziecki,
Pijany w dechę esauł, nie ma siły stać,
W kwiaty waląc się jak słup, jęknął po turecku,
I kapitan obok padł, krzycząc ruskie: “mać!”
A między nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
Snem się kapitan zachwyca,
Że otwarli granice niby Kreml z pięciu bram.
Do jasnej cholery, nie potrzebna mu obca granica!
On się przejść tylko chciał, gdzie niczyja, lecz tam.
Czemuż chodzić nie wolno? - Toż ziemia niczyja,
Przecież ona neutralna!
A tuż przed nimi lśni neutralny pas
Kwiatami najwspanialszych kras.
|