Bój ten wspomnieniem mną wstrząsa jak dreszcz,
Śmiercią - powietrze całe,
A z nieboskłonu cichutko jak deszcz
Gwiazdy spadały.
Znów jedna spadła - życzenie swe mam:
Z boju powrócić żywym.
Tak więc w pośpiechu związałem się sam
Z gwiazdą prawdziwą.
Już się zdawało, że minął mię pech,
Jakoś się już wykręcę,
Gwiazda zbłąkana stoczyła się, ech!
Prosto pod serce!
Mówią przed wzlotem: - Naboje sam weź!
Pułap swój masz nabierać!
Patrz! Druga gwiazda stoczyła się gdzieś -
Warn - dla kariery!
Gwiazdek tych w niebie jak ryb pośród fal,
Wszystkim dasz jednocześnie.
Też miałbym “Gwiazdę” na piersi, lecz żal -
Śmierć przyszła wcześniej!
Gwiazdę synowi bym włożył do rąk,
Jak się pamiątki składa.
Gwiazdy na niebie zebrały się w krąg -
Nie ma gdzie padać.
|