Czy znasz puszczę tę ponurą,
Gdzie złe męty szczery ą kły?
Kraj ten się nazywa Murom,
Tam wędrownych straszy Zły:
Ryczy, jęczy, kości brzęk -
nieboszczycy,
A słowiki, jeśli są -
to zbójnicy!
Horror, aż strach!
W bagnach się panoszą czarty.
Obrzydliwe, jakby w śnie,
Załaskoczą nie na żarty.
Cap! - I jesteś już na dnie!
Jesteś pieszy czy na koniu -
wstrętnych łap się strzeż!
Licho w lesie nigdy nie śpi -
przecież sam to wiesz!
Wyje, aż strach!
Kupiec, chłop czy wojak wraca,
Wnet go spotka mroczny las.
Kto, dlaczego? - Ktoś miał kaca,
A kto przez głupotę wlazł.
W czym przyczyna, jaki powód?
Może dziwny splot?
Nikt nie wrócił już i ślad
ich zginął w głębi błot.
Jęczą, aż strach!
W lesie kraju zamorskiego,
Skąd do piekła kroków sześć,
Mają biesa tak wściekłego,
Że aż swoich mógłby zjeść,
By zło potem razem siać
i rozprzestrzeniać,
Przyjechali, by się dzielić
doświadczeniem.
Ryczą, aż strach!
U zbójników - gość morowy,
Bal szykują, jak ma być!
Szefem gości - Smok Trzygłowy,
Sługa - Wampir wie, co pić.
Pili ziele z czaszek,
ten żre kość, ten serce,
Na mogiłach poszli w tany -
toż bluźniercy!
Dzikie, aż strach!
Smok Gorynycz - hop na drzewa,
Dale, huśtać. trząść za sęk!
Czyż. zbójniku, me masz dziewek?
- Niech pokażą płeć i wdzięk!
Niech zatańczą,
zaśpiewają błotne licha!
A jak nie, to na dnie
bagna będą zdychać".
Mokro, aż strach!
“Dosyć, cicho już nie siedźmy,
Wiek cierpimy tu na dnie!
Czy my wiedźmy, czy nie wiedźmy?
Patriotki czy też nie?!
Ócz sześcioro pobielało,
przecież pił jak smok!
Naszych kobiet się zechciało,
na nich kładzie wzrok”.
Pali, aż strach!
Wreszcie wkurzył się okrutnie
Sam Rozbójnik-Słowik też,
Jak nie krzyknie, gwizdnie, huknie:
“Stul swój pysk, zamorska wesz!
Precz idź, pókiś cały,
bo wnet pasztet zrobię
I Wampira - bestię krwawą,
zabierz sobie!”.
Pije, aż strach!
Któż te czasy dziś pamięta?
Przeszło lat około stu,
Licho łbem waliło w męty,
Aż się Zło skończyło tu.
Bagno pochłonęło ślady
licha okropnego -
Człowiek idzie sobie w las,
nie bojąc się niczego.
I gdzież tu ten strach?!
|