Napal w łaźni mi dziś do białego,
Świat, chuć traty tak obcy jest znów.
Czad ogarnie i z odurzonego
Spłynie z parą lawina mych słów.
Napal w łaźni, nie żałuj, gosposiu.
Niech gorący ogarnie tnie żar,
Na brzeg półki się będę podnosił,
Bym zwątpienie ze swej duszy starł.
Aż rozluźnię się nieprzyzwoicie,
Chłodni; wodę na łeb - i już zdrów
I tatuaż, noszony w ukryciu,
Pierś po lewej ozdobi mi znów.
Napal w łaźni więc dzts do białego,
Biały świat taki obcy jest znów.
Czad ogarnie i z odurzonego
Spłyną z parą potoki ze słów.
Kiedy wiarę tępiono, las ginął,
Ileż cierpień przetrwałem i tras!
Lewa pierś - na niej profil Stalina,
A na prawej - Marynka po pas.
Za to, żem w swojej wierze niechwiejny,
W Raju byłem więziony od lat,
Zamieniłem na los beznadziejny
Swą głupotę ogromną jak świat.
A więc dziś w łaźni pal do białego,
Niech świat biały przypomni się znów.
Czad ogarnie i z odurzonego
Spłynie potok i pary, i słów.
|