Nie mogę nieść, że los fatalny bywa,
Zmęczenie życiem? - Nie wiem, co to jest!
Nie mogę znieść, gdy pęka łeb od piwa -
Tej porze roku daj więc rychły kres!
Nie mogę .mesę, gdy cynizm oczywisty,
Nie wierzę w ślepy zachwyt byle czyj,
Gdy obcy facet czyta moje listy,
Zza pleców wysuwając chamski ryj.
Nie mogę znieść, gdy szepcze ktoś w pół-gęby
Lub gdy iv pół słowa przerwie jakiś kiep.
Nie mogę znieść, gdy strzela się zza węgła,
A także jestem przeciw kuli w łeb.
Nie znoszę podłych plotek w formie wersji,
Umizgów, niepewności - stąd jest zło!
Lub gdy się stale gładzi przeciw sierści,
Lub gdy żelazem tępym skrobią szkło.
Pewności siebie nie chcę znieść obżartej,
Już lepiej bez hamulców pędzić z gór,
A słowo “honor” ileż dziś jest warte?
Ma za to głos zaoczny drwiący chór.
A kiedy widzę połamane skrzydła,
Żałości nie ma we mnie, serce - stal,
Przemocy nie chcę, niemoc też mi zbrzydła,
Chrystusa, gdy na krzyżu, tylko żal.
Nie mogę znieść, gdy przed kimś stchórzyć muszę
I przykro, gdy niewinnych zaczną prać.
Nie mogę ścierpieć, kiedy włażą w duszę,
Tym bardziej, gdy chcą pluć i w strzępy rwać.
Nie mogę znieść wyścigów na arenie,
Tam przy milionie gros, przecenia treść
Choć wielkie zmiany widzę już codziennie,
Lecz nie Potrafię nigdy tego znieść.
|