Kto wierzy w Mahometa, kto - w Allacha, kto - w Jezusa,
A kto nie wierzy w nic, me znany takim nawet bies!
Religia dobra jest przyjęta jednak u Hindusa:
Że śmierć nie całkiem weźmie nas, choć życiu przyjdzie kres.
Wysoki wzlot twej duszu był,
Murzema też nie zginą!
Lecz, jeśli tyś jak świnia żył,
Urodzisz się znów świnią!
Gdy mezyczlnvu - patrzy ktoś, pozostaw żal w ukryciu.
Skrzywdzono cię - odemścisz, gdy się twardym rodzisz znów.
Jeżeli widzisz wroga śmierć u kresu tego życia,
To celne oko będziesz miał, gdy się urodzisz zdrów!
Normalnie żyj, wyhamuj gniew!
Weselić się jest powód!
Możliwe, będzie z ciebie szef,
Gdy dusza przejdzie znowu!
A co za sytuacje wciąż! Fantazja ma przestrzenie!
Był dumnym i szanownym, dziś tępy jest jak cep!
A jeśli trzeba, wdzięczny bądź za takie wyróżnienie,
Że jednak ludzka głowę masz, a nie bydlęcy łeb!
Więc się do dzieła lepiej bierz,
A krzywdy odrzuć dalej,
Bo możesz skurczyć się jak wesz,
Wartości zgubić skalę.
Cóż, że dozorcą jesteś, znów świat ujrzysz dyrektorem
A tam - od dyrektora do ministra - jeden krok.
Gdyś tępy jest, jak pień, to chociaż lat przeżyjesz sporo,
Zostaniesz tylko starym pniem, aż śmierć pogrąży w mrok.
Fatalnie też papuga być,
Choć ona - z długim dziobem.
A czyż nie lepiej w życiu być,
Porządnym chleborobem?
Więc kto kim jest, a kto kim, był - to dla nas nie wiadomo.
Genetyk wpada w szał od genów, chromosomów, wiem.
Być może, ten parszywy kot buł kiedyś podłym homo,
A taki miły facet ten był wcześniej dobrym psem!
Z zachwytu zacznę skakać sam,
Nie zwabi mię pokusa:
Wygodna jest religia tam,
Lecz tylko dla Hindusa!
|