Nie słyszę, czy serce me bije, czy nie,
Mój, zachwyt był tam, wśród altanek.
Dziś pocisk śmiertelny rozrywa pierś mnie
I myśl pożegnalna: “Nie wstanę.
Tym razem zza granic istnienia
Nie wrócę - dopadła śmierć moja”.
Tak szybko nam wartę się zmienia -
Synowie już idą do boju.
Beze mnie - choć potop zaleje ten świat -
Ktoś myśli przed startem z okopu,
A jam rwał z okopu, gdy ku I spadał grad,
By nigdy nie było potopu.
W ramiona otuli mnie ziemia,
Jak matka tuliła mię moja.
Tak szybko nam wartę się zmienia -
Synowie już idą do boju!
A kto mnie zastąpi? - myśl trwożna jak sen.
Kto dojdzie z atakiem do mostu?
I taksie zechciało - niech będzie nim ten,
Co mundur ma nie według wzrostu.
Zdążyłem uśmiechnąć się, warto,
Widziałem, kto za mną... No cóż!
Tak szybko nam zmienia się wartę -
Synowie na bój idą już!
Wybuchy głuszyły serc rwących się szał,
Najgłośniej zaś - bicie mojego,
Że nie ostateczny tu koniec być miał,
Mój kres - to początek nowego.
W ramiona otuli mnie ziemia,
Wzrok zgaśnie, umilknie pieśń moja.
Tak szybko nam wartę się zmienia -
Synowie już idą do boju!
|