Brak ostrych wrażeń, wszystko szare, zgnili, brudny świat, Już chyba mnie tęsknota zakatrupi. Niech by autobus pękł na pół czy balkon z góry spadł, Tu będzie fest - z honorem i nie głupia! Ale właśnie zdarzyło się to! Widział Bóg: Byłem już prawie na dnie, Ciężarówka ważąca ton sto Rozmiażdżyła mój szkielet dokładnie. Zawinięty w gipsowe welony, Każdy członek mój jest rozdrobniony, Oddzielone do czasu sprawności, Zachowane zostaną w całości. Ech, szkoda, że nie rzucał nikt żelazkiem w waszą twarz, Współczuję wam! Zdążyliście tak mało! Ach, cóż to za przyjemność, gdy wstrząs mózgu lekki masz! To rozkosz, gdy ci kładą gips na ciało! Pierś mam twardą i ciężką od zbrój, Jak w pancerzu i mięśnie, i gnaty! Chciałbym krzyknąć: “Gdzie rączy koń mój?” I galopem wyskoczyć z komnaty. Zawinięty w gipsowe welony, Każdy członek mój jest rozdrobniony, Oddzielone do czasu sprawności, Zachowane zostaną w całości.                                 Uczucia przytłumione, tylko ból mój nie zna ram, Lecz któż dziś uczuć sam się nie wyrzeka? Lecz za to, niby dziecko aż do pięt pieluchy mam I grzeję się miłością do człowieka. Miłosierdzie siostrzyczki ma ślad, Przepoiła miłością, rzecz prosta! Mogę przysiąc, do końcu mych lut W tej niewoli u gipsu bym został. Zawinięty w gipsowe welony, Każdy członek mój jest rozdrobniony, Oddzielone do czasu sprawności, Zachowane zostaną w całości. Ot, jeszcze dobrze byłoby nie widzieć dawnych snów, Jak ostre noże są dla inwalidy. Spod swych gipsowych pęt na wolność we śnie rwę się znów, Lśnią przy mnie świece, rymy, ryk korridy. Niezawodny gipsowy mam strój, Kto chce ugryźć, wyłomie ząb sobie. Gnębi kłopot jedyny dziś mój, Że się nigdy już sam nie poskrobię. Zawinięty w gipsowe welony, Każdy członek mój jest rozdrobniony, Oddzielone do czasu sprawności, Zachowane zostaną w całości. Już dawno jestem zdrów, lecz dotąd gips na sobie mam Choć ręce się zrobiły jak piszczele, Choć nogi wycieńczały, zresztą, co do tego wam, Lecz masywniejszy jestem sam o wiele. W gips zakuty wędruję, więc stroń, Następuję przechodniom na pięty. Tak wygodniej, niech myślą, żem słoń, W grubą skórę zostałem zaklęty. Tak przez życie swe brnę w gips wtulony. Każdy członek mój jest rozdrobniony. Oddzielone do czasu sprawności, Zachowane zostaną w całości.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 1996