Błogosławiąc, daj, Boże, Twym sługom,
By w rozkoszy Twój dar:
- Zmywać z ciał winę jedną, drugą
Zanurzając się w świętość jak w tar.
Z oczyszczeniem szpetoty i wrzodów
Ty, prysznicu srebrzysty, nam dzwoń
Czy to powrót do pierwszych porodów
Czy bagnista osusza się toń?
Wszystkie zwady i zgody, i spory,
Obojętność i smutki, i grzech
Razem z parą, jak kule przez pory
Wystrzelone, rozproszą się niech!
Co cię dręczy, pod niebo wysokie,
Wzwyż uniesie się z parą na pół.
Grzech rozprawę ma z pary obłokiem -
Ty, gdyś czysty, opuszczaj się w dół.
Nie śpiesz stanąć pod prysznic nad głową,
Nie oczyścisz się pod strugą wód -
Trzeba duszę swą miotłą brzozową
ak wychłostać, by wyszedł z niej brud.
Nie ma nagich - nie wstyd - bez niczego,
Krzywa ręka czy noga - no cóż!
Podobieństwo do sadu rajskiego.
Rozebrany? - Wstęp do nas masz już.
Zostaw w szatni ubranie, najlepiej,
Gdy zapomnisz, kim jesteś, kim był-
Jednakowo miotełka wytrzepie,
Nie naprężaj daremnie swych żył!
Wszyscy równi jednakim bogactwem,
Wszyscy łatwo przenoszą tu skwar -
Czujesz wolność i równość swą z bractwem,
Gdy piekielny ogarnie cię żar.
Swych potomków też pędź - bez wykrętów
I przekonaj, by ty wzięli chrzest.
Gdy nos wody oblejesz swą świętą,
Barbarzyństwu położy się kres!
Błogosławiąc, daj, Boże, Twym sługom,
By w rozkoszy Twój dar:
- Zmywać z ciał winę jedną, drugą
Zanurzając się w świętość jak w tar.
|