Nie wyciągaj rąk do obcych talii
Gdybyś się od żony wyrwać mógł!
Wspomnij, jak na dziki brzeg Australii
Stąpił nieżyjący dzisiaj Cook.
Jak, siadając kręgiem w cień azalii,
Chciwie - czy to wieczór, czy to wschód -
W blasku słońca jedli tam w Australii
Jedni drugich, bo to dziki lud.
Dlaczego więc aborygeni zjedli Cooka,
Niejasne - za co, milczy coś nauka.
A mnie się zdaje, że to całkiem prosta sztuka:
Zechcieli jeść - i zjedli sobie Cooka!
Jest wariant taki, że wódz dzikich - Wielki Buka -
Powiedział - bardzo smaczny kok na statku Cooka.
Więc wyszedł błąd, lecz o tym milczy dziś nauka:
Zechcieli - koka, a zjedli - Cooka!
Nie była to zasadzka ani chytra sztuka -
Bez dźwięku weszli] cicho, nikt nie stuka,
Z bambusa pałki poszły w ruch, ktoś w łeb mu puka -
Bęc! - Trafił prosto w skroń - i nie ma Cooka!
W tym przypuszczeniu jednak jest też wariant drugi,
Z szacunku zjedli Cooka, wielkie miał zasługi.
Podjudzał wszystkich zaś czarownik - zły jak suka:
“Chłopaki, naprzód, chwytajcie Cooka!
Kto go bez soli zje, ten siebie nie oszuka,
Ma silnym, dobrym być - podobnym więc do Cooka!”
Tam wokół tyle skał, już ktoś kamienia szuka -
Drań rzucił celnie - i nie ma Cooka!
Dziś dziki lud ma dziki grzech na dzikiej duszy,
Więc załamuje ręce, piki kruszy,
Spalili pałki, już do rąk nie wezmą łuku -
Ba mają żal do siebie - zjedli Cooka!
|