Gdy potknąłeś się, strach w mrokach nocy się krył,
Masz przeczące - coś złego się stanie,
To me czekaj w milczeniu, a krzyscy ile sił!
Poznam głos twój, usłyszę wołanie!
Jeśli z raną na piersi gdzieś leżysz wśród pól -
Pociera trochę! - Już śpieszę, a nogi zmęczone mkną same!
Powrócimy dziś tam, gdzie powietrze i balsamem,
Tylko dziś nie umieraj, krew wstrzymaj, znieś ból!
Gdy pod tobą twój koń, jedź czym prędzej, pędź w cwał,
Koń ci drogę odnajdzie butany,
W kraju, gdzie biją wciąż żywe źródła ze skał,
I to one wyleczą twe rany!
Odzie ty jesteś? - W niewoli czy błądzisz wśród dróg,
Które tam skrzyżowanie, rozstaje, rozdroże?
Czyś zmęczony wśród sosen zbłądziłeś już może -
Czyżbyś drogi powrotnej odnaleźć nie mógł?
Tu strumienie srebrzyste - im śnieg daje blask,
Najpiękniejsze, choć szukałbyś wszędzie!
Tu są kwiaty niczyje i krzewy, i las,
Trzeba tylko, byś chciał - twoje będzie!
Jeśli bagno po pas, ty się brudów nie wstydź,
Po kamieniach podwodnych, po ostrych, po chłodnych, gdyś bosy,
Zapylony, gdy wiatr kurz i dym wplatał nieraz we włosy,
Jakimkolwiek byś był - pełznij, czołgaj się, idź!
|