Indie - egzotyczny,
starożytny kraj,
Tam są słonie szare
i największe - naj.
Czym, błądząc w dżunglach, się zasłonić miały?
A jeden z nich był dziwny jakiś - biały.
Był tak dobry i łagodny, choć się zbliżysz doń,
Rozum, rasę miał uszlachetnioną,
Pośród szarych swych współbraci - biały słoń
Był, to oczywiste, białą wroną.
A tu władca Indii -
ni to król, ni car.
Mówi mi z szacunkiem:
“Słonia weź - mój dar”.
“Po co mi słoń?” - spytałem innowiercę,
A on mi na to: “Słoń ma wielkie serce”.
Reweransy tak wyginał, że się lepiej schroń,
Mowa cicha, słowa nie zachwycą -
To dlatego, że jedyny biały słoń
Jednocześnie białą był słonicą.
Co za piękny wid, gdy wsiadam mu
na grzbiet!
Tak bajeczne Indie
przejechałem wnet.
Ach, gdzieśmy tylko z nim nie wędrowali!
I miejsca brak nam nie przeszkadzał wcale.
Szliśmy pod balkonem czyimś śpiewać - łezkę roń!
Damy wnet skakały w dół z sypialni...
Muszę wam powiedzieć, że ten biały słoń
Był też nadzwyczajnie muzykalny.
Mapę świata widział
każdy, a więc wie,
Płynie w Indiach
rzeka albo nawet dwie.
I gdyśmy tam sok mango razem pili,
Nad rzeką Ganges znikł on - śladów tyle!
W niepokoju szukam go nad rzeką, patrzę w toń,
Bezpowrotnie zdrowie poderwałem.
Wreszcie mówią mi, że ten mój biały słoń
Spotkał stado słoni swoje - białe...
Mam poczucie krzywdy,
jakoś wciąż mi źle! -
A tu władca Indii
znów mi prezent śle:
Upiększenie laski - dar dla gości -
Biały słon, lecz ze słoniowej kości.
Mówił ktoś, że siedem słoni - od napaści broń -
Dobry gust, niech stoi tam, na szafie...
Niech wędruje w białym stadzie biały słoń,
Szczęście zaś niech jemu się przytrafia!
|