Na łowy! Szybciej! - Trąbi gód,
Dla świty - gratka, święta.
U łowczych dusze - nie daj Bóg! -
Bez żadnych sentymentów.
Tum ludziom jak zabawa, bal,
Łabędzie żabich, czyż nie żal?!
Szybują w niebo strzały...
A oko bystre - widzi cel,
Łabędzi welon - skrzydeł biel...
Toż dzisiaj się spotkały.
Pod słońcem ona żyła - tam,
Gdzie modrych .gwiazd bez liku
Gdzie może sięgać tylko sam
Najwyższy w ptasim szyku.
Wznieś skrzydła, duszy wolność daj,
W błękitnej mgle osiągniesz Raj.
W podniebne wzleć przestrzenie,
Ze szczytów boskich sfruwaj gdzieś,
Gdzie tylko mogłyby się wznieść
Anioły i westchnienie.
On ją dogonił, znalazł tam,
Chwil szczęścia mało będzie,
Jaskrawy dla nich błysk, a nam -
Ostatnia pieśń łabędzia.
Z Aniołem łabędź - brat na pół,
Na ziemię razem fruną, w dół -
A toż tak niebezpiecznie!
Zza krzaków, jak zza ścian, zza drzew
Myśliwi śledzą, by ten śpiew
Był krótki dostatecznie.
A winowajcy zetrą pot
Z bezdusznych łbów i tyle,
A tu się spełnił marzeń wzlot -
“Stań w miejscu, piękna chwilo!”
I tak od wieków brzmi ten chór
Pod aureolą z białych piór -
Szczęśliwców jednej chwili:
I choć śmiertelny był ten strzał.
On szczęście im na wieczność dał -
Na siódmym niebie byli!
|