Mam zaufanie do jedynej z gwiazd,
Co nam koleje losu pojednała.
Nasz pociąg w pełnym biegu wypadł z tras,
A my bez szwanku wyszliśmy z opałów.
Nam ciężarówka w aucie miażdży ster,
Lecz wiemy, czego szukać, co nas czeka.
Nie znajdziesz nas wśród zagrodowych sfer,
Gdzie nie ma już nadziel dła człowieka.
Gdy się passa katastrof rozwieje,
Były wzloty, a tam - ciepły kąt,
Nie traciłaś po prostu nadziei,
Przed twą wierą pech wyniósł się stąd.
Lecieliśmy i choć samolot drżał
Nie grozi nic, bo ty wciąż jesteś przy mnie,
Nam silnik na najniższej nucie grał
I światło gaszą - ma bić nam intymnie.
Bywały różne “Jaki”, “Any”, “Ił”,
Wierzyłem, czy to Paryż, czy to Pekin -
Spadniemy, choćby tam ocean był -
Nas dwoje, więc nie pożre żaden rekin!
Nieśmiertelni? - Niech śmieją się ludzie:
Nie doczeka się was jedno z miast!
Wiem, krew w żyłach śmierć wszystkim wystudzi,
Nigdy jednak nie śmie dotknąć nas!
Śmiertelnym się nie uda - Boże, broń!
A moje siły ciągle są w rozkwicie:
Jak motyl z lotu siądziesz mi na dłoń -
Poszybujemy razem na Tahiti.
|