Prawda wrażliwa w przepięknych ubiorach chodziła I przed nędzarzem, kaleką - jej strój był ten sam. Kłamstwo grubiańskie Prawdę do siebie zwabiło: Zostań, nie odchodź, dziś nocleg ci w domu swym dam. I łatwowierna Prawda spokojnie usnęła, Uśmiech słodziutki rozjaśnił naiwną je, twarz. Kłamstwo podstępem wnet k jej ni siebie ściągnęło, Wpiło się w Prawdę - co jeszcze do szczęścia mu dasz?! Wstało, spojrzało, skrzywiwszy swą mordę buldoga: Baba jak baba, dlaczego tak ceni ją świat?! Prawda i Kłamstwo - odnaleźć różnicy me mogę, Gdy, oczywiście, obojga pozbawi się szat. Warkocz rozplotło, jej wstążki złociste już zdjęte, Wciąga na grzbiet swój jej strój - tu z przymiarek się drwi, Wzięło pieniądze, zegarek i trzos z dokumentem I, obrzydliwie zakląwszy, czmychnęło za drzwi. Prawdę o świcie ta kradzież dotknęła boleśnie - Patrzy zdumiona głęboko na biedny swój wid: W noc jakiś drań wysmarował jej twarz sadzą we sme - Jak ma pokazać się ludziom - toż hańba i wstyd! Śmiała się Prawda, gdy w nią kamieniami rzucali: "Wszystko to Kłamstwo, na Kłamstwie me szaty są znów". A dwaj nędzarze już na nią protokół pisali I zwymyślali, nie szczędząc najgorszych jej słów. Mówią jej w oczy, że ścierwem już jest albo gorzej, Gliną smarują, a nogi jej szarpie już pies... "Wynoś się precz na kilometr sto pierwszy, a może Wysłać, wysiedlić od jutra i sprawy tej kres". A w protokole na końcu toż krzywda prawdziwą (Win przypisali jej cudzych niemało, za trzech); Mówią, że jakaś paskuda się Prawdą nazywa, Brudna, przepita, zaspana, półnaga - sam grzech. Prawdzie nie wierzą, choć płacze, przysięgi im składa, Padła ofiarą i chorób, i biedy - a żal, Kłamstwo parszywe zaś konia wykradło ze stada - I, galopując z kopyta, uniosło się w dal.         Dziwak dziś Prawdy chce bronić, nie mając oręża, A w jego słowach czyż Prawda jest? - Nie ma, o nie - - “Prawda bez skazy też kiedyś jednakże zwycięża!” - Gdy zacznie łgać i zanurzy się w brudach na dnie! Flaszkę - na trzech! - Powód znajdzie się też - byle jaki, Gdzie przenocujesz z kim, prześpisz się pod dachem z gwiazd? Mogą rozebrać i to - czysta Prawda, chłopaki - Patrz - ten, co z Kłamstwem, już w portki nowiutkie twe wlazł. Patrz - twój zegarek dla Kłamstwa odmierza już czas. Patrz - koń pod Kłamstwem. Spod kopyt już iskrzy się blask.
© Aleksander Śnieżko. Tłumaczenie, 2013