Godzinę masz na wsparcie ogniem z dział,
godzinę, byś przed skokiem oddech złapał,
godzinę prób, a potem co Bóg da,
jednemu krzyż na pierś, drugiemu - czapa.
Ni próśb, ni mów, ni życzeń - gadaj zdrów!
A szczęście? Szczęścia życz artylerzystom.
W kompaniach karnych szkoda na to słów,
nam nie pasuje: "komuniści, wystąp!"
Łyk wódki przed natarciem? Lichy żart!
Łyknęliśmy gorzały w życiu kapkę.
I "hurra" naszych się nie ima warg,
ze śmiercią się bawimy w ciuciubabkę.
Tu jedno prawo: bij! Prać każą - pierz!
Do gardła faszystowskiej skacz gadzinie!
Niech tylko kule omijają pierś,
a już jej medal pewny nie ominie.
Bagnetem, kolbą, dłonią wal co sił,
nad własną pięść nic nie masz sprawniejszego,
a wyjdziesz z tego cało - będziesz żył!
Twój fart, łachudro, hulaj na całego!
"Kraj w ogniu wasz - wróg upomina nas -
las w zgliszczach, ludzi brak, widoki marne"...
Na trumny przyjdzie wam karczować las,
do szturmu stają bataliony karne!
Godzina zero! Jazda! Ognia z dział!
Wal, ogniomistrzu, by tchu nikt nie złapał!
Godzinę masz, a potem co Bóg da:
dla jednych krzyż na pierś, dla reszty - czapa.
|