Głos gitary tłucze w mur i woła wolności - ale jak doczekać mam? - siły brak i wiary. Poderżnijcie gardło mi, pogruchoczcie kości, Tylko nie porwijcie srebrnych strun gitary. Chwila i do piachu. Stuk łopaty tępy. Nigdy już nie będę się z losem brał za bary! Wleźli w moją duszę, porwą ją na strzępy ech, byle nie porwali srebrnych strun gitary. Lecz gitarę wzięli precz, gnoją wiek mój młody. Szarpałem się; "Ścierwa! Czy nie ma na was kary? Lepiej wdepczcie w błoto mnie, wrzućcie mnie do wody, Tylko nie porwijcie srebrnych strun gitary." Znaczy, nie zobaczę już, braciszkowie mili, Ani dzionków jasnych, ani świtów szarych? Ech, odebrali wolność, duszę rozkrwawili I nie oszczędzili srebrnych strun gitary.
© Natalia Woposzylska. Tłumaczenie, 1989