Statki w porcie odpoczną i ruszą hen w świat,
po czym znowu powrócą przez sztormy i deszcze.
Zobaczycie, mnie takie przywieje tu wiatr
i wywicje mnie znowu, wywteje w mieniącą się przestrzeń.
Wszyscy zawsze wracają - prócz tych, których brak,
prócz najlepszych przyjaciół i wiernych nam kobiet.
Niby wszystko jest tak, ak jakoś me tak.
Ja nic wierzę losowi, nie wierzę losowi - losowi i sobie.
Ałc chciałbym pomyśleć, ze zmieni się coś,
palić mosty i statki - to wyjdzie wnet z mody.
Jasne, wrócę i juź, nieżyczliwym na złość.
Jasne, jeszcze zaśpiewam, zaśpiewam i juź - żywy, cały i miody.
|