Drogi Krzysiu, miły mój, jedyny na świecie,
W pierwszych słowach listu ślę, pysiu Tobie moc
Serdeczności i miłości, chociaż boję że się
Wrócisz i miast do mnie pójdziesz pić przez całą noc.
Jak wyjechał ty - ja w krzyk, kumpele zleciały,
- Och, rozłąka, - mówią mi, to jest przykra rzecz,
Tak tęskniłam bardzo ja, że mnie aż trzymały,
Choć przyczyna by nie tęsknić, owszem jakaś jest.
No bo Grzesiek łaził tu, kumpel twój zasrany,
Ale ja nie dałam mu, chociaż ciągle drżę.
On trzy dni już, pomyśl se, chodzi zły, naćpany.
Chociaż słabam, przez ten okres, to nie dałam się.
Ty, tu mówią, dobre tam piniądze zarobisz,
Mówią, że na tamte dziwki spokojnie cię stać,
Ja se zdaję sprawę, mnie tak tobie nie dogodzić,
Ale trochę więcej mogę miłości ci dać.
Ty przysniłeś mi się chory, pijany i wściekły,
Jesli myslisz żeby cóś, no to nie męcz się.
Z tym kolegą z pracy twoim byłam w dyskotece,
Nie całowaliśmy się, o co to to nie.
Jestem grzeczna, no a ty? - aż jest strach pomyśleć.
Tutaj właśnie wrócił z Anglii jeden taki typ.
Mówił, że tam można mieć wszystko co się przyśni.
Mówił, że tam mniej kutasów jest niżeli cip.
Ty tam lepiej nie pij, nie ćpaj, wytrzymaj aż wrócisz,
W domu możesz ile chcesz, możesz aż po zgon.
Mnie nie trzeba kumpla twego, może zbałamucić,
Choć są rzeczy, których nie masz, a posiada on.
Nasza wiocha, gdy cie nie ma - porażka po prostu.
Nie ma komu nas rozbawić, towar skitrać też.
Jaki wrócisz, wracaj już, dość mam tego postu.
Jeśli możesz, tanio, przywieź jakiś fajny sprzęt.
|