No, w końcu przeszło drżenie rąk. Już czas - na szczyt. I w przepaść spadło strachu zło. Nie trzyma nic. Nie ma co zwlekać, można iść. Ciągnie mnie wprzód. Nic w świecie nie przeszkodzi mi By zaznać gór. Gdzieś pośród nieprzebytych dróg Jest dla mnie szlak. I tylko jeden będzie mój. Ja pójdę tam. I ja przekroczę każdy kres. Już jeden znam. Gdzie ślady innych pokrył śnieg Tam będę sam. Tutaj błękitem lody lśnią Jak nieba zwid. Nic nie zostało po tych co Tu chcieli być. Już tylko ufam pięknu snów. Tak tylko chcę. I święcie wierzę w czystość słów I w kruchy śnieg. A kiedy przejdzie długi czas Nie wolno mi Zapomnieć, że rozterek fałsz Tu mogłem zmyć W wodach co niosły dźwięczny głos, I wiary smak W jaśniejsze dni i w lepszy los... ...Czy jakoś tak.
© Krzysztof Godek. Tłumaczenie, ?