Mam dość już życia, ileż to można,
Dość swych piosenek i siebie też.
Puszczę się w otchłań jak łódź podwodna,
By nikt już nie mógł odnaleźć mnie.
Kumpel podawał wódkę szklankami,
Mówiąc: nie pękaj, pomoże ci.
Baby sprowadzał pod wódę dla mnie,
By mnie znieczulić, zbawić, bym żył.
Nic nie pomogło, kobiety, wódka.
Z wódki kac tylko a z baby nic.
Spocząć na dnie jak podwodna łódka,
By nikt już nie mógł przeszkadzać mi.
Mam dość wszystkiego, ileż to można.
Pisząc, śpiewając także jest źle.
Chcę wpaść już w otchłań jak łódź podwodna,
By nikt już nigdy nie słyszał mnie.
|