I choć trud mój był wielki i walka,
I na jakąś pamięć zasłużyłem,
Nie pojawi się o mnie wzmianka
W nekrologach w Wyborczej z tyłu.
I nie mam pretensji.
Ile ja się starałem!
Ile ja się trudziłem!
I tak zawsze narajał
Się ktoś z kim się kłóciłem.
I choć w szczytne wierzyłem sprawy,
Na przykład w społeczeństwo, sztukę,
Nikt mi pomnika nie postawi
Przy Pałacu Kultury i Nauki.
I nie mam pretensji.
Ile ja się trudziłem!
Ile się wymawiałem!
Zawsze kogoś znalazłem,
No i z nim popijałem.
I choć śpiewam ja pieśni o dresach,
Miłosne, socjologiczne, swojskie,
Nie ma do mnie mailowego adresu
W katalogu artystów scen polskich.
I nie mam pretensji.
Ile ja się starałem!
Nieraz spokojny byłem!
Ktoś się zawsze narajał,
Ktoś z kimś ja się pobiłem.
Ponoć trzeba bardziej do ludzi,
Pozytywnie, wesoło, bez ansów.
Moja gęba i tak nie zalśni
Na medalach Ministra Finansów.
I nie mam pretensji.
Ile ja się starałem!
Ile musiałem znosić!
Nieraz w twarz dostawałem,
Dosłownie i w przenośni.
Mówią, bym nie pił, nie żył we śnie,
Realizm zrobił sobie w głowie.
Moja gęba i tak nie błyśnie
Na banknotach Mennicy Państwowej.
I nie mam pretensji.
No i co się nie starać.
No i co się nie trudzić.
Żeby wszystko ogarniać
Trzeba pić wódę z ludźmi.
|