Nocą znów przychodzą sny. Cierpki ogień mam na twarzy. Zostaw, wal się w wyro, śpij, Jutro coś się zdarzy. Rano znowu, choćbym pękł, Nie ma, nie ma czego trzeba. Wstaję, łażę, gadam, jem, Cudu pragnę z nieba. I tak zawsze, i tak w kółko, Czegoś tutaj nie ma, We mnie nic, wokół nic, Nie ma czego trzeba. W mieście pełno, gwar i szyk, Ludzie twardo stąpają po ziemi, Jasne miasto, satysfakcją lśni, Wszyscy zadżumieni. A w przybytkach różnych wiar, W bogi i w naukę, Tli się spełnień atrakcyjny żar, Nie, nie tego szukam. I tak zawsze i tak w kółko, Wszędzie odstawiają sztukę, Wszystko w próżnię, wszystko fałsz, Nie, nie tego szukam. Biorę auto, daję w tłok, Może coś to zmieni, A za miastem Olhy w bok Budzą złe wspomnienia. Jadę dalej, szybciej gnam, Oprócz piękna nic dobrego, Wolność, siłę, wszystko mam W drodze do niczego. I tak zawsze i tak w kółko, Nie ma tego czegoś, Wokół pustka, jestem sam W drodze do niczego. Śnieg mi błyszczy, razi wzrok, Rozwierają się przestrzenie światła, Ja tu w sobie mam prywatny mrok, Oporny na wpływy świata. W pędzie w coraz większy śnieg, W zatracenie w białym zgonie, W śniegu na mnie czeka śmierć, Jej nie zgubię, siebie nie dogonię. I tak zawsze, i tak w kółko, Nic mnie nie uchroni, W nicość rozpaczliwy bieg, Siebie nie dogonię. Wracam w sztuczny blask na murach, Ludzie, ja tak myślę, Na nic sztuka i kultura, I kontakty towarzyskie. Wszystko jedna wielka bzdura, Także handel, również moda, Zen, Lucyfer, Jasna Góra, Nawet i przyroda. Na nic Apple, postęp, Fejsbuk, Islam, gender, Buddy droga, Społeczeństwo i architektura, Oraz odrodzenie pogan. Ech joj, a niech to czort, Bzdurą również Polsce chwalba, Ech joj, a niechże ją, Takoż bzdurą Polsce hańba. Ech tam, a niech to czart, Ech te myśli, dźwięki, znaki, idee i słowa. Ech tam, a niech to czart, Wszystko: tylko poza.
© Krzysztof Godek. Tłumaczenie, 2014