My nie mówimy sztormy - boże broń,
Słowa wolimy, i krótkie, i smaczne.
Wichry - nie wiatry dają nam tu w kość,
Z pokładów wielkie wyrywają maszty.
Znakom i wróżbom nikt nie daje wiary,
Kompas nam bratem, ojcem statku dziób.
Sprężyste mięśnie silnych wściekłych wiatrów
Naciągną skórę żagli niczym sznur.
Na czaszy gwiezdnych nieprzebytych dróg
Siwy Neptun spisuje nasze losy.
I stada psów, zgłodniałych gończych psów,
Przeciągle wyjąc gonią nas po czaszy.
My, jak ten miraż korsarskiego statku
Płyniemy z wiatrem w konstelacjach gwiazd.
Do bólu naciągnięte struny wiatru,
Prują, tarmoszą białych żagli płaszcz.
Jakby przez mgłę czyjś tam się niesie zew,
Miarowo grzmią tajemnicze sygnały.
Nigdy nie zazna sławy żeglarz ten,
Co wiedzie nas na rafy i na skały.
Na naszym kursie w szkwale statku cień,
On na nas płynie pełną mocą maszyn.
Na rei pętla w takt kołysze się,
Za powieszonym tęskni marynarzem.
Opaczność z nim obeszła się okrutnie,
Po naszych śladach z kosą idzie śmierć,
Pomyślny wiatr odwrócił się na pięcie,
Sztorm zerwał się z łańcucha jak zły pies.
Zaznać rozkoszy, z których prostak szydzi,
Ustami, skórą, pić przestrzeni chłód.
Kto w oceanie tylko wodę widzi,
Na suchym lądzie nie dostrzeże gór.
Śpiewaj nam wichrze pieśni wprost do uszu,
Przewietrz nam mózg i myśli głupie zmień.
Lej gwiezdny deszcz prosto na nasze dusze,
Ziemi i morzom wieczną boleść nieś.
|