Ten bój pamiętam, wraca do mnie w śnie,
Wciąż słyszę tętent jazdy.
Gdy z nieboskłonu jak bezszumny deszcz
Spadały gwiazdy.
Znów jedna spadła, wróżę sobie z niej,
Czy w boju martwy padnę?
I tak dziś życie powiązałem swe
Z głupiutką gwiazdą.
Gdy w bój ruszałem obok przeszła śmierć,
Udało się wykręcić.
Aż nagle gwiazda z nieba trafia mnie
Pod samo serce.
Mówili do nas, „nadstawiajcie pierś,
Walczcie, kopcie okopy”.
I potoczyła druga gwiazda się
Im na pagony.
Gwiazd w niebie tyle, ile w stawie ryb,
Nie zliczysz ich przed bojem.
Gdybym nie poległ pewnie zostałbym,
Sławnym gierojem.
Tę moją gwiazdę mógłby dostać syn,
Ode mnie na pamiątkę.
Na niebie gwiazda ostatnia już lśni
Lecz tu nie spadnie.
|