Na rzece i jeziorze
Pracuję na buldozerze.
W pyle i w błocie aż po sam pas
Paliki wbijam w grunt.
Płacą mi dobrze, płynie czas,
Rubelków zarabiam tu w bród.
Nie żądza mnie omamiła
I nie złoto rodna żyła,
Ale szeroka moja kość
I przyrodzona duszy złość.
Nie nadstawiaj nam glacy,
My nie święci, my flisacy.
Przykazania, to obcy nam świat.
Czyś ty Allach, czyś ty czart,
Ja się znam na tratwach i pniach,
I po kłodach tu skaczę jak ptak.
Nie żądza mnie omamiła
I nie złoto rodna żyła,
Ale szeroka moja kość
I przyrodzona duszy złość.
|