Porzuciłem dzisiaj, taką łatwą wygodną robotę, Nie wziąłem niczego, jestem goły i bosy jak dziad. Nic nie piliło mnie, od po prosu przy wódce w sobotę, Jakby przez głupi żart nowy pomysł na życie mi wpadł. Czytanie książek dobre strony ma, Prawda w nich bywa, czasami piękno: W naszym kraju proroków już nie ma, Ale i w innych też od nich nie gęsto. Sprzedać kumpla to grzech, tam nie jeden przy mnie coś uskubał, Raz jedyny komuś tam podłożyłem nogę, że zbladł. Ta robota, precz z nią, nie wylałem tam krwi ani potu, Ona już beze mnie tak jak dawniej radę sobie da. Niezastąpionych nie ma, to jest fakt, Pijaków w ciągu tu spotykam często. W naszym kraju proroków już nie ma, Ale i w innych też od nich nie gęsto. Ograbili mnie, ale ja się cieszę, że lwią część doli Dostali ci, którym i tak trzeba było by coś dać. Po śliskiej drodze stąpam, obcasy błyszczą się od soli, Po stromych schodach idę w górę i zaglądam na dach. Proroków nie ma, jest to znany fakt, Odeszli Mahomet, odejdzie i Castro. W naszym kraju proroków już nie ma, Ale i w innych też od nich nie gęsto. Tam w dole gadają, czy przez złość, czy przez dobro, sam nie wiem, „Dobrze że odszedł - bez niego robota prosta jak drut.” Politurę z obrazów jak głupi pazurami skrobię, Niecierpliwię się, gdy konie pod oknem czekają już. Wszedł księżyc, i spojrzał na mnie jakoś tak, I zagaduje do mnie mową mętną: „W naszym kraju proroków już nie ma, Ale i w innych też od nich nie gęsto”. Wskakuję na siodło, zrastam się z koniem, tworzymy jedność, Koń pode mną padaw, a ja gryzę wędzidło jak on. Porzuciłem tam, robotę stałą, łatwą i przyjemną, Jakby przez głupi żart nowy pomysł na życie mnie tknął. Schodzę ja z konia, chrzęst słomy i trzask, Wszystko jasne, zrozumiałem to prędko. W naszym kraju proroków już nie ma, Ale i w innych też od nich nie za gęsto.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?