Na początku było słowo, a potem troski,
W mękach twórczych rodziła się planeta.
Odrywały się od lądów ziemi wielkie kąski,
I to były wyspy pod dachami nieba.
Bez steru i bez flagi wędrowały po morzach,
Przez miliony lat, epoki i eony.
Swe oblicze świat zmieniał, włóczęga bez łoża,
Ale chronił on ducha lądów i przyrody.
Na początku było słowo, lecz się skończyło,
Już marynarze lądy zasiedlali.
I runęli po trapach na wyspy aż miło,
Dla ich piękna nazwali je okrętami.
Choć mocno je trzymał ląd, oderwały się przecież.
One kiedyś powrócą do lądów na pewno.
Zwyczaje morskie na nich rządzą, o czym już wiecie,
Pod ochroną tu prawa i cześć kontynentów.
Czy nauka nam wybaczy te paralele,
Ową wolność poglądów i teorii.
Jeśli na początku było słowo, mój aniele,
To jest to „morze” i wciąż chodzi w glorii.
|